Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam śledzić życiorysy inspirujących mnie kobiet. Czytam ich biografie, czytam ich książki, obserwuję je na Instagramie.
Na początku historii tego bloga, co jakiś czas publikowałam wpisy o kobietach sukcesu. Od razu chcę zaznaczyć, że według mnie pojęcie sukcesu jest bardzo subiektywne i dla każdego będzie zapewne oznaczać co innego.
Najczęściej pisałam o kobietach, które są pionierkami w jakiejś dziedzinie. Które idą własną drogą, pomimo różnych przeciwności. Pozostają wierne sobie. Walczą o prawa innych kobiet. Które spełniają się w różnych życiowych rolach.
Walczą o niezależność swoją i innych kobiet. Te sprawy są dla mnie ważne i pewnie dlatego szukam ich również u innych kobiet 🙂
W natłoku tematów prawniczych w pewnym momencie porzuciłam jednak wątek inspirujących kobiet. Ale niedawno pomyślałam, że mam wielką ochotę do niego wrócić.
Nigdy nie chciałam, aby KOBIETA W PRACY
była tylko „prawniczym sucharem” 😉
No i tyle się ostatnio w sprawach kobiet dzieje. A ponieważ ja pracuję głównie z kobietami i dla kobiet, więc chcę również o tych sprawach pisać.
W kontekście tego co dzieje się w Polsce, tego, że jesteśmy zmuszone walczyć o nasze prawa, ostatnio wielu z nas – kobietom – jest ciężko i trudno. Pisałam o tym na moim Instagramie.
Ale ja trochę wbrew temu, dziś chciałam jednak napisać o czymś bardziej pozytywnym. Może dlatego, że dziś jest piątek 13-go, za oknem jest szaro i ponuro, i sama potrzebuję w końcu jakichś pozytywów. Bo przecież pomimo wszystko, oprócz trudności, takie pozytywy są, prawda?
Jednym z nich jest na przykład wybór Kamali Harris na wiceprezydenta USA. Nie dość, że będzie pierwszą kobietą na tym stanowisku, to będzie pierwszą nie-białą kobietą. O Kamali zresztą na pewno kiedyś więcej napiszę.
A całkiem niedawno wybory w Nowej Zelandii wygrała również kobieta – Jacinda Ardern i po raz drugi została premierem.
I to o niej będzie dzisiejszy wpis.
Na instagramowy profil Jacindy trafiłam przypadkiem. Nowa Zelandia od dawna jest na mojej liście wymarzonych destynacji.
Szukając kolejnych informacji o tym kraju znalazłam między innymi właśnie Jacindę 😍
Od pierwszej chwili całkowicie urzekła mnie jej naturalność oraz otwartość. Z
obaczyłam na jej profilu relacje zarówno ze spotkań na szczeblu, jak i wyznania dotyczące karmienia dziecka buraczkami!
Gdy poczytałam o niej nieco więcej, zobaczyłam, że Jacinda tak właśnie prezentuje się światu. Pokazuje siebie w każdej z roli, które pełni.
Na zgromadzenie ONZ z niemowlakiem
Pamiętacie zdjęcia ze Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które w 2018 obiegły cały świat, a przedstawiające kobietę i 3 miesięcznego niemowlaka?
To właśnie była Jacinda i jej malutka córeczka. Premier Ardern karmiła wówczas piersią i po prostu zabrała swoje dziecko ze sobą na zgromadzenie ONZ.
Co ciekawe Jacinda jest dopiero drugą na świecie kobietą, która podczas pełnienia funkcji premiera urodziła dziecko.
Pierwszą była premier Pakistanu Benazir Bhutto. Jacinda po porodzie wzięła 6 tygodniowy urlop macierzyński, a po tym czasie wróciła do pełnienia obowiązków.
Od mormonki do liberalnej feministki
Ale premier Nowej Zelandii to nie tylko karmienie piersią i zupy z buraczków. Jako polityk Jacinda prezentuje centro-lewicowe poglądy.
Za jej rządów zwiększono w Nowej Zelandii pensję minimalną, wydłużono urlop macierzyński, wprowadzono dodatkowy urlop dla osób uciekających od przemocy domowej, zliberalizowano przepisy aborcyjne. Premier Ardern jest feministką, działa na rzecz ekologii, wspiera prawa osób LGBT.
Jest to o tyle ciekawe, że Jacinda wychowywała się w rodzinie mormonów. W pewnym momencie swojego życia porzucił jednak religię. Aktualnie określa siebie jako agnostyczkę.
Ale czy jest tylko słodko? Nie. Oczywiście nie wszyscy zgadzają się z polityką premier Ardern. W swoim czasie spotkała ją krytyka między innymi z powodu liberalizacji przepisów aborcyjnych.
Komunikacja to podstawa
Patrząc jednak teraz na poziom zaufania Nowozelandczyków do swojej premier, chociażby w kontekście radzenia sobie z koronawirusem, widać, że pozycja Jacindy jest niezwykle mocna.
Premier Ardern zresztą nieustannie pracuje na dobrą relację ze społeczeństwem – jest wręcz mistrzynią komunikacji.
Czytając niedawny post na jej profilu instagramowym, w którym niesamowicie ciepło i motywująco przedstawia swój rząd (do którego nota bene zaprosiła również przedstawicieli opozycji, pomimo, że z uwagi na zdobytą przez siebie większość wcale nie musiała) pomyślałam, jak bardzo jest to odległe od naszej rzeczywistości.
Przykład idzie z góry
Ale to nie tylko o komunikację chodzi. Jacinda działa tak, że wręcz nie sposób jej się oprzeć. Idealny przykład to obniżka własnej pensji. Tak, tak, dobrze czytacie.
Jacinda, w związku z koronawirusem obniżyła sobie i członkom swojego rządu pensje o 20%, aby solidaryzować się z osobami, które z powodu covid znalazły się w kłopotach finansowych.
Zresztą Jacinda już wcześniej fantastycznie radziła sobie z poważnymi kryzysami. Kiedy w 2019 miał miejsce zamach terrorystyczny w Christchurch, w którym zginęło 50 osób, premier Ardern pokazała się jako niezwykle empatyczna ale zarazem zdecydowana i stanowcza osoba.
***
Czytając o postawie Jacindy, poza dość oczywistym ukłuciem zazdrości pomyślałam, że jednak może być inaczej.
Premier Nowej Zelandii jest najlepszym przykładem, że można rządzić nie z pozycji siły i agresji, ale empatycznie, ze zrozumieniem i niesamowitym olśniewającym uśmiechem.
Mam wielką nadzieję, że również w Polsce doczekamy się kiedyś swojej Jacindy 👌
I z tym pozytywnym akcentem zostawiam was ten piątek, 13-go 😊
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }