Dzisiaj chcę Ci napisać o planowanych zmianach w zakresie urlopu rodzicielskiego, a konkretnie o urlopie rodzicielskim dla ojca.
Czy zgodzisz się ze mną, że kobiety w Polsce są postrzegane jako pracownicy gorszej kategorii? Tacy, którzy zaraz po podpisaniu umowy o pracę „znikają na l4” związane z ciążą. Potem, przez co najmniej rok lub nawet kilka lat, zajmują się dzieckiem albo dziećmi. A po powrocie do pracy po urodzeniu dziecka ciągle biorą opiekę nad chorym dzieckiem, zwalniają się z pracy, gdy przedszkole jest zamknięte itd.
Takie uogólnienie jest bardzo krzywdzące.
Wiele znanych mi mam pracuje niemal do samego porodu, a po urodzeniu dziecka szybko wraca do pracy. Co więcej, po powrocie świetnie pracują, są niezwykle ambitne i efektywne w swoich działaniach. W międzyczasie, w weekendy kończą podyplomówki lub robią MBA . Są oddanymi i solidnymi pracownikami.
Ale ze statystykami trudno dyskutować.
A statystyki są takie, że sto razy więcej kobiet niż mężczyzn w Polsce korzysta z urlopu rodzicielskiego.
Ale dlaczego tak jest? 🤔 Skoro Polskie przepisy zawierają przywileje dla obojga rodziców – zarówno mamy jak i ojca. Z kodeksu pracy wynika, że mama ma obowiązkowo skorzystać z 14 tygodni urlopu rodzicielskiego. A potem, czyli przez kolejne 38 tygodni dzieckiem może zajmować się tata. Tylko, że w praktyce mało który tata z tej możliwości korzysta.
Nawet potoczna nazwa to „roczny macierzyński”
Sugeruje ona, że to mama, a nie oboje rodzice zajmują się dzieckiem przez pierwszy rok. Powodów takiego stanu rzeczy jest na pewno kilka. Jednym z ważniejszych niewątpliwie jest kwestia finansowa. Z mojego doświadczenia wynika, że urlop rodzicielski wykorzystuje po prostu ten z rodziców, który mniej zarabia. No, a że w większości przypadków jest to kobieta, to efekcie to ona zostaje z dzieckiem w domu.
Stereotypy też nie pomagają …
… a w Polce poglądy dotyczące tradycyjnego podziału ról na kobiece (zajmowanie się dziećmi i domem) i męskie (zarabianie pieniędzy) są powszechnie spotykane. I wiele kobiet realizuje zgodny z nimi scenariusz na życie, nawet jeśli w głębi duszy się z tym nie zgadza. W efekcie stawiają swoją karierę na drugim miejscu i oddają swoje bezpieczeństwo finansowe w ręce męża czy partnera.
I to jest błędne koło. Bo konsekwencją takich wyborów jest to, że kobiety, które zarabiają mniej, regygnują z pracywypadają w rynku pracy, a po powrocie do pracy znowu zarabiają mniej. I tak dalej…
Uwierz mi, że wiem dokładnie, o czym piszę.
Bo również mnie ten schemat nie ominął. Ponieważ zarabiałam mniej od mojego męża, to ja dwa razy zostawałam w domu z naszymi dziećmi. Mimo, że nigdy nie byłam typową „panią domu” i wszelkie prace domowe przeprawiały mnie (i nadal przyprawiają 😜) o zawrót głowy. I od zawsze ceniłam niezależność. Wiedziałam, że do pełni szczęścia potrzebuję zarówno rodziny, jak i spełniania się zawodowo. I pomimo tego, że po kilku miesiącach było mi ciężko samej w domu z dziećmi. I, że czułam, że to nie fair.
Dzisiaj na pewno dążyłabym do tego, abyśmy podzielili się opieką nad dziećmi po równo, nawet gdyby się to miało wiązać z przejściowo gorszą sytuacją finansową naszej rodziny. Zresztą, po paru latach podjęłam decyzję o założeniu własnej kancelarii pomimo tego, że rezygnowałam ze stałych, pewnych dochodów. Ale wówczas po prostu zostałam w domu.
Dlatego świetnie rozumiem wszystkie kobiety, które niemal z automatu zostają z dziećmi. I zdaję sobie sprawę, że bez zmian mentalności społecznej się nie obejdzie. Ale myślę, że te zmiany nie zajdą same. Do nich potrzeba gruntownej zmiany przepisów.
Pierwsza próba zmian
Kilka lat temu w Polsce próbowano wdrożyć wytyczne unijne, zgodnie z którymi część opieki nad dzieckiem powinna być nieprzenaszalna na drugiego rodzica. Czyli jeżeli jeden rodzic (a w praktyce tata) go nie wykorzysta, to urlop przepadnie. Temat był szeroko dyskutowany w mediach i w parlamencie. Ostatecznie jednak stanęło na tym, że tylko jeden miesiąc z 36 miesięcy urlopu wychowawczego jest nieprzenaszalny.
W praktyce w ogóle nie ma to wpływu na istniejące dysproporcje pomiędzy kobietami i mężczyznami. Urlop wychowawczy jest bezpłatny, więc zachęta do skorzystania przez tatę z jednego miesiąca pod groźba jego utraty jest po porostu fikcyjna.
Urlop rodzicielski dla ojca
Aktualnie temat urlopu rodzicielskiego dla ojca wrócił i Unia kilka tygodni temu uchwaliła dyrektywę w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów. Zgodnie z jej przepisami
dwa miesiące urlopu rodzicielskiego mają być nieprzenaszalne na drugiego rodzica. To znaczy, że jeśli dwa miesiące nie zostaną wykorzystany przez tatę, to po prostu przepadną.
Oczywiście już pojawiły się głosy krytyki, że wprowadzone przepisy godzą w tradycyjne wartości, dyskryminują macierzyństwo itd.
Ja się z nimi absolutnie nie zgadzam. Uważam, że taki „przymusowy” urlop rodzicielski dla ojca na zasadzie „use it or loose it” jest niezbędny do tego, aby kobiety w Polsce przestały mieć łatkę gorszego pracownika. I aby pozycja na rynku pracy i wynagrodzenia kobiet i mężczyzn się kiedykolwiek zrównały.
Zresztą, potwierdzają to obserwacje z innych krajów, które wprowadziły „przymusowy urlop” dla ojców. Na przykład w Niemczech, w których w 2007 roku oprócz 12 miesięcznego urlopu rodzicielskiego (z którego głownie korzystały mamy) wprowadzono dwa miesiące dla ojców, odsetek dni urlopu, z którego korzystają ojcowie wzrósł z 3 do 35 %.
Inny przykład to Islandia. Tam urlop na opiekę nad dzieckiem wynosi 9 miesięcy, przy czym na każdego rodzica przypada po 3 miesiące urlopu, a pozostałe 3 miesiące mogą podzielić między siebie jak chcą. I co? W Islandii różnice płacowe pomiędzy kobietami i mężczyznami prawie nie istnieją, A dzietność jest najwyższa w Europie!
Niezależnie od tego uważam, że tak naprawdę tatusiowie sporo tracą nie biorąc udziału w opiece nad dzieckiem. I nie doświadczając tego wszystkiego, co wiąże się z byciem z dzieckiem w domu.
Jestem bardzo ciekawa jak tym razem Polska podjedzie do wdrożenia dyrektywy. Mam nadzieję, że będzie to coś więcej niż dotychczasowy miesiąc urlopu wychowawczego.
A jakie jest Twoje zdanie? Co o tym sądzisz? Czy uważasz, że urlop rodzicielski dla ojca to dobry pomysł? Daj mi koniecznie znać 😀
***
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Dzień dobry, w zupełności zgadzam się z tym artykułem. Bardzo to dziwne, że w 2013 roku, kiedy wprowadzano urlopy rodzicielskie (ten słynny „roczny macierzyński”), ustawodawca nie zdecydował się na wydzielenie z niego pul nieprzenaszalnych. Zwłaszcza, że idealnie zbiegło się to ze wspomnianą dyrektywą UE z 2010 roku, która takie pule narzucała. Zamiast tego, na odczepnego zmienił urlop wychowawczy. Ewidentnie nie chciał dopuścić do zwiększenia wymiaru płatnego urlopu tylko dla ojców. Albo był przekonany o swojej nieomylności w takiej polityce urlopowej albo była ogromna presja społeczna i się nie odważył, tego się nie dowiemy.
Ale mam nadzieję, że teraz (to znaczy za dwa i pół roku:) ) w końcu uda się utworzyć 2 miesiące tylko dla ojców (obojętnie czy kosztem obecnego rocznego urlopu, czy dodatkowo) i to będzie krok ku zrównaniu urlopów dla każdego z rodziców, jak to się stało w niektórych krajach (i jakoś ludzie żyją, wbrew twierdzeniom „niektórych” polityków, przeciwnych obecnej dyrektywie UE).
Pozdrawiam