No właśnie. Dla większości Michelle Obama to pierwsza dama, żona byłego prezydenta USA. A kim Michelle jest tak naprawdę?
Właśnie skończyłam czytać jej biografię pt. Becoming. Prawidzwa historia. Niesamowicie mnie ta książka wciągnęła, czytałam ją po nocach i potem chodziłam jak zombie przez tydzień. Polecam Ci ją bardzo serdecznie.
Dlaczego?
Jak już pewnie wiesz, w ogóle uwielbiam historie silnych i inspirujących kobiet. A Michelle niewątpliwie jest bardzo silna i może inspirować wiele innych kobiet. Mądra, ambitna, wykształcona. A jednak ostatecznie sporo poświeciła dla kariery męża. Przez wiele lat brała na swoje barki ciężar żonglowania swoja karierą, opieką nad córkami i próbą realizacji siebie w tym wszystkim. Przez to wydała mi się bardzo bliska 😉
Książka o Michelle Obamie zrobiła na mnie wrażenie również z innego powodu
Często myślę i piszę o tym, że kobiety mają według mnie trudniej. Historia ludzkości to historia patriarchatu. Do dzisiaj walczymy ze stereotypami, non-stop coś sobie i innym udowadniamy i wykazujemy się, a w ostatecznym rozrachunku często i tak lądujemy na gorszej pozycji niż mężczyźni. W swojej ocenie nie wychodziłam jednak poza nasze rodzime podwórko. Zawsze patrzyłam na sytuację nierówności z pozycji białej kobiety, wychowanej w bardzo jednorodnym społeczeństwie.
Dopiero historia Michelle uświadomiła mi z całą mocą, że być „tylko” kobietą to „pikuś”. Być kobietą i jednocześnie Afroamerykanką w społeczeństwie, którym żądzą mężczyźni i to biali, jest wielokrotnie trudniejsze. Michelle o rasizmie panującym w Stanach pisze bardzo odważnie. Nagle o wiele bardziej doceniłam te wszystkie możliwości, które ja miałam i które mają moje córki. Chociażby możliwość świetnej edukacji. Lub po prostu możliwość mieszkania w miarę bezpiecznym miejscu.
Ale historia Michelle ma dla mnie jeszcze drugie dno
A mianowicie to, że Michelle skończyła prawo i rozpoczęła karierę w korporacji prawniczej. W pewnym momencie uznała jednak, że to nie to. Długo wahała się zanim podjęła decyzję o porzuceniu pierwotnie obranego kierunku, ale w końcu to zrobiła. Michelle tak pisze o pracy w korporacji prawniczej:
Ja po prostu nie znosiłam pracy prawnika. Nie nadawałam się do niej. Choć odnosiłam duże sukcesy, czułam się pusta. Przyznać się do tego, było bardzo trudno, zważywszy na to, ile starań włożyłam w moja karierę i jak wielkie miałam długi. Zaślepiona chęcią wykazania się i zrobienia wszystkiego jak najlepiej nie zauważyłam, że obrałam złą drogę.
Wiesz co? Jak to przeczytałam, to pomyślałam o sobie. Ja też zaczynałam od dużych korporacji, wielkich transakcji. Przez wiele lat imponowały mi wielomilionowe deal’e i praca przy największych projektach. Byłam w stanie naprawdę dużo poświęcić dla takiej roboty. Do dziś pamiętam jak wyjście z pracy o godzinie 19 powodowało, że zastanawiałam się, co zrobić z wieczorem, bo przecież tak wcześnie 😉
Duuuużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to nie moja bajka. Czułam się sfrustrowana, zmęczona, ale, no właśnie, przyznać się do tego nie było łatwo. W końcu pozwoliłam moim uczuciom dojść do głosu i zrozumiałam, że to poczucie, że naprawdę komuś pomogłam sprawia, że mam ochotę skakać pod sufit. Że właśnie wspieranie innych kobiet jest moją życiową misją. Że chcę jeść obiad przy stole, a nie przed komputerem. I że chcę widzieć moje dzieci nie tylko kiedy jeszcze albo już śpią. No i w końcu założyłam moje Law First ☺
Myślę, że dlatego ta książka tak mnie poruszyła. Zobaczyłam w niej historię kobiety zmagającej się z codziennymi wyzwaniami, z ocenami innych, ze skutkami wychowania, które wciąż nakazuje nam udowadniać, że zasługujemy i damy radę, a jednocześnie walczącej o prawdziwą siebie, próbującej odnaleźć swoją misję i powołanie.
Daj znać, jeśli i Ty ją czytałaś. Chętnie poznam Twoje zdanie ☺
Dobrego tygodnia!
Ps. Od przyszłego tygodnia wakacje. Ja również zamierzam odpocząć. Możliwe, że będzie mnie tutaj w okresie wakacyjnym trochę mniej (w końcu teraz sama sobie jestem szefem ;-)). Jednak zaglądaj, bo myślę, że pojawi się kilka wpisów w tonie bardziej wakacyjnym. Pierwszy z nich to temat urlopowy ☺ Także, stay tuned ☺
***
Poczytaj o innych moich kobiecych inspiracjach TUTAJ >>
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Niesamowita kobieta, niesamowita książka – do przeczytania jednym tchem (gdyby czas się zatrzymał 😉
Zdecydowanie warto czerpać z niej inspirację i siłę do działania.
Zdecydowanie, też tak uważam 🙂 Pozdrawiam!